"Przeklęci święci". | Maggie Stiefvater

"Niemal zawsze potrafimy wskazać ten setny cios, ale nie zawsze dostrzegamy dziewięćdziesiąt dziewięć innych rzeczy, które zdarzają się, zanim się zmienimy."


Do "Przeklętych świętych" podchodziłam z dużym dystansem, bez jakichkolwiek oczekiwań. Wynika to z tego, że już od dłuższego czasu na mojej półce stoi cały kruczy cykl tej samej Autorki, a ilość przeczytanych przeze mnie tomów tej serii wynosi zero. Ale to nie jest tak, że ja nie próbowałam... (tak, tu próbuję się usprawiedliwić :D) Wręcz przeciwnie - miałam kilka podejść do pierwszego tomu, ale bardzo opornie mi szło. Po tej lekturze już chyba wiem, dlaczego tak było.

Cała akcja rozgrywa się w Bicho Raro. To właśnie tu możemy spotkać kobietę, nad którą zawsze pada deszcz, czy pastora z głową kojota. Wszyscy pątnicy przebywają w tej spokojnej osadzie w oczekiwaniu na cud, którego ma dokonać rodzina Soria, czyli święci zamieszkujący te ziemie. Tysiące ludzi przybywają do nich, aby pozbyć się swojego mroku, wyleczyć się z niego. Jednak nie jest to takie proste na jakie wygląda, dlatego pątnicy i święci żyją razem, ich losy bardzo się łączą, choć nie powinny, ponieważ zgodnie z tradycją i wierzeniami rodziny Soria przez to grozi im jeszcze większy mrok. Jak w każdej familii znajdą się odważne jednostki, które chcą się przeciwstawić legendom. Beatriz i Joaquin chcą zawalczyć o swoją przyszłość i dlatego postanawiają odgraniczyć się od przekleństwa, które ciągnie się za ich rodziną od lat. Bohaterowie muszą pokonać mrok, co jest możliwe tylko wtedy, kiedy ma się odwagę spojrzeć w głąb siebie i zmierzyć się z własnymi uczuciami.

"Przeklęci święci" to w czystej postaci powieść fantasy. Zawsze twierdziłam, że ten gatunek to nie moja bajka, że nie lubię tego typu książek. Ale Maggie Stiefvater chyba to odczarowała i mimo, że miałam ogromny problem na początku, aby "wbić" się w całą akcję, co chyba wynikało z dość opornego stylu Autorki to koniec końców bardzo podobała mi się ta lektura. Wszystkie metafory, kreacja bohaterów i nawet język, sprawiały, że cała akcja książki była owiana tajemnicą, mrokiem i dość specyficznym nastrojem, który powodował, że czytelnik nie był w stanie domyślić się co będzie dalej. Bardzo spodobało mi się to, że lektura jest dopracowana w każdym calu i to dosłownie! Bohaterowie, których po prostu nie można nie lubić. Każdy z nich zmaga się z własnymi problemami i którym musi stawić czoła. Minusem na pewno w tej książce jest to, że faktycznie nie wszystkim się ona spodoba, bo najzwyczajniej w świecie książka nie wciąga od pierwszych stron i też trochę mało w niej dynamiki, która sprawiłaby, że lekturę by się dobrze czytało. Jednak moim zdaniem to wszystko złożyło się na to, że jest to niesamowicie dobra książka fantasy, która sięga w głąb człowieka odkrywając jego mrok. 


Tłumaczenie książki: Piotr Kucharski


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu: 


3 komentarze:

  1. W takim razie muszę rozejrzeć się za nową książką Stiefvater :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie poznałam książek tej autorki, ale tę mam w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele osób zarzuca tej książce brak fabuły, akcji. Ale mi i tak się podobała :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 oliviaczyta , Blogger