Cudowne opowiadania, czyli "Pierwsze słowo". | Marta Kisiel

Cudowne opowiadania, czyli "Pierwsze słowo". | Marta Kisiel


Brak postów w październiku może świadczyć tylko o jednym - powrót na uczelnię. Co za tym idzie?  Brak czasu na bloga, brak czasu na bookstagrama i brak czasu na czytanie. Mimo wszystko staram się to wszystko trochę ogarnąć i liczę, że listopad będzie już normalniejszy. Na całe szczęście udało mi się przeczytać w październiku trzy książki i będę się starała w najbliższym czasie coś o nich napisać. :)

"Pierwsze słowo" to najnowsza książka Marty Kisiel. Tym razem autorka zaspokoiła nas zbiorem przeróżnych opowiadań, które zaskoczą, wzruszą i skradną serce niejednej osoby. Lektura rozpoczyna się od historii pt. "Rozmowa kwalifikacyjna", która nawiązuje do dzisiejszych realiów, czyli pogoni za sukcesem, rozgłosem i wszelkimi dobrami materialnymi, które za tym idą. A przy okazji traktuje o tym, że współczesny człowiek trochę zagubiony zatracił prawidłową hierarchię wartości w swoim życiu. Przedstawia ludzi, którzy na pierwszym miejscu stawiają właśnie te wszystkie przemijające przedmioty nad dobro i szacunek dla drugiego człowieka. Kolejnym opowiadaniem, które mnie zachwyciło jest "Przeżycie Stanisława Kozika", czyli opowieść o mężczyźnie, który umiera, ale nadal żyje i funkcjonuje jak człowiek żyjący. Z dnia na dzień jego stan jest coraz gorszy i coraz bardziej przypomina kościotrupa, a mimo to jego znajomi i rodzina kompletnie nie zwracają na to uwagi. Nadal wytykają mu jego wady i wszelkie niedociągnięcia w jego życiu. Jednak nikt nie zwraca uwagi na to, że w pewnym momencie człowiek staje się po prostu szkieletem. Nikt nie wykazuje wobec niego ludzkich uczuć. Ważne jest tylko to, aby dalej robił projekty dla swojego szefa i był źródłem utrzymania dla swojej rodziny. W dalszej części zbioru spotykamy się z opowiadaniem pt. "Szaławiła", przy którym śmiałam się po prostu do łez. Z tego co wiem jest to historia związana z "Dożywociem" Kisiel, którego lekturę muszę nadrobić. "Szaławiła" opisuje historię kobiety, która przez całe swoje życie tułała się po całym świecie, aż w końcu znajduje swoje miejsce na ziemi. I to nie byle jakie miejsce! Bo magiczne i pełne niespodzianek! I historią, która również wywołała łzy, ale już te smutku było tytułowe opowiadanie - "Pierwsze słowo". Dawno nie spotkałam się z lekturą, która wywołałaby we mnie tyle refleksji i przemyśleń. Traktuje o mocy słowa, pokazuje, że warto przemyśleć zanim coś się powie, ponieważ skutki mogą być po prostu opłakane. Uważam, że to było naprawdę mocne zakończenie tego zbioru i chyba nie mogło być lepszego. 

"Pierwsze słowo" Marty Kisiel to dopiero druga książka tej autorki, z którą się zapoznałam. Tak jak "Toń" bardzo mi się podobała, tak ten zbiór opowiadań mnie po prostu zachwycił i w pełni zachęcił mnie do poznania jeszcze innych książek Kisiel. Znowu spotkałam się z dość specyficznym językiem chyba charakterystycznym dla autorki. Jednak ten sposób pisania nadał jeszcze więcej magii i wyjątkowości tej książce. Tak jak wyżej pisałam w tym zbiorze można znaleźć wszystko co przysporzy nam skrajnych emocji - od śmiechu po zdezorientowanie aż po łzy smutku. Ponadto w niektórych opowiadaniach można znaleźć mnóstwo nawiązań do klasyków literatury takich jak: "Dziady" czy "Cudzoziemka". Oczywiście były opowiadania, które podobały mi się bardziej, a inne mniej jednak muszę stwierdzić, że dla mnie nie było w tym zbiorze historii złej, która spowodowałby, że zniechęciłabym się do tej książki. Każda opowieść była wyjątkowa i skłaniała do przemyśleń. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to, to, że niektóre utwory kończyły się za szybko, ale to w końcu taki urok tego typu zbiorów. Pozostaje przez to mały niedosyt, ale dzięki temu można wymyślić swoje własne zakończenie. Myślę, że "Pierwsze słowo" to nie jest książka do przeczytania "na raz". Raczej trzeba się nią rozkoszować i zwracać uwagę na każdy szczegół, bo tylko wtedy wyniesiemy naprawdę dużo z tych historii, które są godne uwagi i jak największego rozgłosu! 



Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu: 


Idealna książka dziecięca nie tylko dla dzieci! - "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" | Marta Kisiel

Idealna książka dziecięca nie tylko dla dzieci! - "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" | Marta Kisiel


Wychodzę z założenia, że książki dla dzieci nie są tylko przeznaczone dla najmłodszej grupy czytelników. To głównie właśnie one zawierają uniwersalne prawdy, motywy i ponadczasową puentę. Można też stwierdzić, że te lektury kształtują nasze początkowe życie, dzięki nim wybieramy życiowe ścieżki. Na nich opieramy nasz pierwszy samodzielne wybory. Ale najważniejsze jest to, że są to pierwsze książki, po które sięgamy sami, bądź po które sięgają nasi rodzice, aby wprowadzić nas w piękny książkowy świat. Z resztą o takich książkach zwykle się nie zapomina, a wręcz przeciwnie wspominamy je z uśmiechem na twarzy.

Jest sobie pewien domek, całkiem magiczny domek, w którym mieszka mały chłopiec - Bożęty, Bożek, Niebożątko - do niedawna. Wraz z nim oprócz mamy i wujków mieszka jego Anioł Stróż - Licho, które zawsze czuwa. To właśnie w tym azylu można odnaleźć potwory pod łóżkiem, które nie straszą tylko zawsze służą pomocną dłonią... Przepraszam, macką! :) Cała rodzina wraz ze swoimi towarzyszami wiodą dość spokojne życie. Jednak wszystko zmienia się, kiedy mały Bożek musi iść do szkoły, a konkretniej do trzeciej klasy. Do tej pory uczył się w domu, jednak nastąpił dogodny moment, aby poznał nowych kolegów, a przede wszystkim prawdziwe życie prawdziwego chłopca. Problem jest tylko jeden - Bożęty nie jest zwykłym chłopcem, a jego rodzina w żaden sposób nie przypomina tej tradycyjnej. Czy jednak, mimo to chłopiec odnajdzie się w nowym otoczeniu i towarzystwie?

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to książka obok, której nie można przejść obojętnie. Ciekawa okładka, a jeszcze lepszy środek, który zapewnia nam niebywałe emocje. W pełni się zgadzam z napisem z tyłu, że to książka dla każdego bez względu na wiek czy wygląd. Lektura jest pisana bardzo prostym językiem, ale tutaj nie można niczego innego wymagać patrząc na to jaka jest docelowa grupa odbiorców. Z resztą owy zabieg też moim zdaniem nie przeszkodzi w lekturze dorosłemu czytelnikowi. Sama oprawa książki to nie tylko ładna okładka, ale w środku odnajdujemy piękne ilustracje, które idealnie współgrają z samą treścią tej pozycji. Historię spod pióra Marty Kisiel czyta się niesamowicie szybko - po pierwsze czcionka jest dość duża, po drugie fabuła jest bardzo wciągająca i ciężko się od niej oderwać. Przyznaję, że dawno nie czytałam tak uroczej książeczki, która przy okazji by mnie tak zachwyciła. Bardzo podobało mi się połączenie takiej zwykłej historii chłopca z elementami fantastycznymi. Dzięki temu dostaliśmy tu przepiękną, wypełnioną po brzegi magią treść. Jednak najważniejszą sprawą przy tej pozycji to jest zdecydowanie przesłanie książki. Mały chłopiec rzucony na głęboką wodę szuka akceptacji wśród swoich rówieśników. Problem w tym, że nie jest on taki jak inni chłopcy. Musi się zmagać z wyśmiewaniem, szyderstwem i niemiłymi wyzwiskami. Jednak lektura pokazuje, że nawet po ulewnej burzy i niepowodzeniach zawsze jest dzień pełen słońca i sukcesów. Każdy "dziwak" czy "odmieniec" znajdzie swojego przyjaciela, bratnią duszę, z którą będzie kroczył przez świat. Bo przecież każdy z nas jest inny, ale i wyjątkowy. A poza tym jakby wyglądał świat gdybyśmy byli wszyscy tacy sami? Byłoby po prostu nudno, a chyba nikt z nas nie lubi nudy. :D

Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu:


"Alan Cole nie jest tchórzem" | Eric Bell (PRZEDPREMIEROWO!)

"Alan Cole nie jest tchórzem" | Eric Bell (PRZEDPREMIEROWO!)


Dzieciństwo i wiek nastoletni to z definicji najpiękniejszy czas w życiu każdego człowieka, bo jest to z reguły okres pełen beztroski, braku problemów, radości i zabawy. Przynajmniej tak powinno być. Wiadomo, że w rzeczywistości trochę inaczej to bywa - rówieśnicy są okrutni, a i czasami w domu się nie przelewa. Jak ma sobie poradzić młody człowiek, który można by powiedzieć, że nie ma w nikim oparcia, a wręcz przeciwnie - największymi wrogami chłopca są jego najbliżsi. 

Alan Cole to dwunastoletni chłopak, który w żaden sposób nie wyróżnia się spośród swoich rówieśników. Chodzi do szkoły, lubi rysować i ma dwójkę specyficznych kolegów. Jego głównymi problemami są: bardzo wymagający ojciec niepotrafiący go w ogóle zrozumieć, prześladujący brat oraz tajemnica, o której nie chce, aby ktoś się dowiedział i robi wszystko, aby owa informacja nie ujrzała światła dziennego. Niestety jak to w życiu bywa, zawsze musi coś się popsuć i również jest tak w przypadku naszego głównego bohatera. I tak oto jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności brat Alana - Nathan dowiaduje się o tym, że chłopiec jest zakochany w swoim koledze. Na domiar złego postanawia go zaszantażować. Rozpoczyna się pojedynek Cole vs Cole. Czy młodszy brat po raz kolejny przegra? A może owa gra będzie początkiem nowego życia?

"Alan Cole nie jest tchórzem" to na pewno młodzieżówka, którą czyta się lekko i przyjemnie. Mimo tematyki, którą można nazwać dosyć ciężką, bo jednak główny bohater zmaga się tutaj z tym jak powiedzieć o swojej orientacji seksualnej i zadurzeniu w swoim koledze, który raczej nie jest nim zainteresowany w ten sposób to książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Myślę, że jest to idealna lektura dla młodszego odbiorcy, który może sam zmaga się z taką sprawą i szuka prawdziwego siebie. Na pewno ta książka nie pokazuje sposobu jak to zrobić tylko raczej określiłabym ją jako historię, która podniesie na duchu i pokaże, że w tym wszystkim nie jest się samemu, że są podobni do nas. Alan Cole nie zmaga się jedynie z samym sobą i z coming out'em, ale również nie może poradzić sobie ze swoją sytuacją rodzinną, w której jest trochę tak, że każdy żyje dla siebie, mama chłopców boi się przeciwstawić tacie, a sam ojciec jest bardzo wymagający, dla którego ważny jest tylko sukces i to, aby nie przynieść sobie wstydu przed innymi ludźmi. Tej rodzinie przede wszystkim brak rozmowy, przez co jest tyle nieporozumień między nimi. Rodzice kompletnie nie zauważają jak ciężkie są relacje miedzy ich synami. A jak sytuacja już wymaga ich zaangażowania to mimo wszystko udają, że nic się nie dzieje. Największą iskierką tej lektury jest przede wszystkim główny bohater, który mimo swoich problemów, nie poddaje się. Wręcz przeciwnie tryska humorem i wierzy, że wszystko będzie dobrze i jakoś się ułoży. Pomagają mu w tym początkowo dwaj koledzy, którzy dzięki grze wymyślonej przez Nathana zyskują miano przyjaciela, co jest kolejnym ogromnym plusem tej lektury, że jest ona również o przyjaźni na dobre i złe. Może się walić, mogą być nieporozumienia między chłopcami, ale oni dalej ze sobą są i się wspierają. Tak naprawdę jedyne co troszkę mi wadziło w tej książce to fakt, że główny bohater ma tylko dwanaście lat, co dla mnie jest trochę za mało, żeby mówić o seksualności i swojej tożsamości. Gdyby on miał trzy czy cztery lata więcej to jakoś inaczej bym to przyjęła, a tak to trochę wydawało mi się to abstrakcyjne. Jednak to nie zmienia faktu, że "Alan Cole nie jest tchórzem" to kolejna pozycja, która pokazuje potęgę rozmowy i przyjaźni. Uważam, że jest to lektura nie tylko dla młodzieży, ale i dla dorosłych, którzy mam nadzieję czytając ją spędzą miło czas tak samo jak ja!

Premiera: 19.09.2018

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu:



"Toń". | Marta Kisiel

"Toń". | Marta Kisiel


Dość dobra promocja, świetne opinie i przepiękna okładka - to wszystko charakteryzuje "Toń" Marty Kisiel. Nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie i musiałam sama sprawdzić czy wszystko to, co słyszałam o tej pozycji, a słyszałam same pozytywy! faktycznie się sprawdzi. 

Kiedy Dżusi Stern przyjeżdża do rodzinnego domu wyświadczając w ten sposób przysługę swojej ciotce jeszcze nie wie, że otwierając drzwi nieznanemu człowiekowi otworzy puszkę Pandory i na jej rodzinę spadną same nieszczęścia. Co więcej chcąc jakoś załagodzić sytuację i przywrócić ją do normy swoimi działaniami doprowadza do jeszcze gorszych konsekwencji. Młoda kobieta wraz ze swoją starszą i poukładaną siostrą oraz dziwną ciotką wplątują się w sieć zdarzeń, z których nie można wyjść bez szwanku. Muszą się zmierzyć z morderstwem, niebezpieczeństwem oraz przeszłością. Wszystkie drogi prowadzą do tajemniczego Ramzesa, o którym lepiej głośno nie mówić...

"Toń" to książka, która będzie chyba najbardziej zaskakującą lekturą tego roku. Mimo tylu pozytywnych opinii, które czytałam nie nastawiałam się na coś, co wbije mnie w fotel i pomiesza mi w głowie. A tak było! Bardzo spodobało mi się to, że to nie jest taka oczywista historia, wręcz ciężko cokolwiek więcej o niej napisać. Czytelnik po zakończeniu tej książki pozostaje z milionem pytań w głowie i to nie jest coś negatywnego. Wręcz przeciwnie podczas lektury autorka uwodzi czytelnika swoim stylem, kreatywnością, oryginalnymi pomysłami i nagle następuje zakończenie, które sprawia, że osoba czytająca chce więcej i więcej. Autorka łączy w tej książce wątek kryminalny z paranormalnym, a dość rzadko można się spotkać z takim zabiegiem we współczesnej literaturze. Ponadto robi to z takim smakiem i gracją, że nawet dość powolne tempo nie zraża do tej pozycji i nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, kiedy przewracamy kolejne kartki tej historii. Kolejnym argumentem przemawiającym za przeczytaniem tej lektury są bohaterowie, którzy są tak różni przez co tak bardzo interesujący. Chyba nie ma kreacji, której bym nie polubiła czy w jakikolwiek sposób by mnie denerwowała. Poza tym jak dla mnie ogromny wpływ na odbiór tych postaci jest język, którym się posługują. Jest on tak inny od tego, z którym można się spotkać w dzisiejszej polskiej literaturze. Mam wrażenie, że nie jest on za bardzo współczesny, ale ja jestem jak najbardziej za i to mnie też kupiło! Podsumowując, wszystko to co wyżej wymieniłam składa się na kawał niepowtarzalnej, oryginalnej literatury, która nie ma chyba żadnej słabej strony! To po prostu trzeba przeczytać!

Za udostępnienie książki dziękuję Wydawnictwu:


"Kręgi" | Zbigniew Zborowski

"Kręgi" | Zbigniew Zborowski


"Kręgi" dostały ode mnie czystą kartę. Niczego nie oczekiwałam i się nie spodziewałam. Podeszłam do nich z takim neutralnym nastawieniem, więc gdyby mi się nie spodobała to za bardzo bym się nie zawiodła. Jednak tego problemu w moim przypadku nie było, bo po lekturze czuję, że z chęcią sięgnęłabym po kolejną tego typu historię, bo to co zrobiła ze mną książka Zbigniewa Zborowskiego to jest coś nie do opisania. 

Głównym bohaterem jest Bartosz Konecki - kiedyś policjant, teraz prywatny detektyw. Pewnego dnia do jego biura przychodzi podejrzany mężczyzna, który zleca mu śledzenie Amelii Stokrockiej - bardzo pięknej aktorki. Początkowo Konecki nic nie przewiduje, jednak szybko orientuje się, że coś jest nie tak. Odkrywa, że kobieta szuka informacji na temat morderstwa sprzed lat, które jest łudząco podobne do zbrodni popełnionej niedawno w Warszawie. Mężczyzna zagłębiając się coraz bardziej w tę sprawę odkrywa przerażające fakty o morderstwach. Z czasem sam wpada w olbrzymie niebezpieczeństwo. Akcja książki przybiera na tempie, a czytelnik nie wie czy Konecki będzie w stanie pomóc sobie i Stokrockiej.

"Kręgi" to książka, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w tym napięciu aż do samego końca. Autor nie pozwala czytelnikowi się nudzić i z każdą kolejną kartką przyprawia o szybsze bicie serca. Tak jak wcześniej wspomniałam niczego nie oczekiwałam od tej lektury. Podeszłam do niej z zupełnie neutralnym nastawieniem, a zostałam z wielkim szokiem i chęcią czytania dalej i dalej. Swoją drogą nie mogę się już doczekać kontynuacji tej historii, bo nie wątpię w to, że ona będzie. Autor stworzył głównego bohatera, któremu czytający kibicuje i razem z nim prowadzi walkę z czasem. Dla mnie ogromnym plusem jest to, że Zborowski stworzył człowieka, od którego wszystko zależy, ale nie jest on przedstawiony jako "superbohater", bo taki zabieg bardzo obrzydziłby mi tę lekturę. Nie przepadam za tego typu "upiększeniami", bo dla mnie jest to już trochę pozbawienie prawdziwości. Po prostu nie akceptuję takich dodatków w kryminałach. Dla mnie to musi być realne i mocne. I "Kręgi" właśnie takie są i dlatego tak bardzo Wam je polecam. Zapewniam, że nie będziecie się nudzić, bo autor naprawdę zapewnił nam ostrą jazdę bez trzymanki.

Za udostępniony egzemplarz dziękuję:




Co będę czytać jesienią? - czyli TBR NA JESIEŃ

Co będę czytać jesienią? - czyli TBR NA JESIEŃ


Za oknem coraz chłodniej, co jest symbolem nadchodzącej mojej ulubionej pory roku, czyli jesieni. Uwielbiam ten klimat! Deszcz za oknem, gorąca herbatka, kocyk i fenomenalna książka. Z reguły nie robię sobie żadnych czytelniczych planów, bo najzwyczajniej w świecie nic mi nigdy z nich nie wychodzi i zwykle pozostaje ze mną jedno wielkie rozczarowanie. Jednak jesień jest na tyle wyjątkowa, że zawsze mniej więcej myślę sobie co chciałabym w tym czasie przeczytać. Podkreślam, że w zdaniu wstecz słowem klucz jest CHCIAŁABYM. Nie są to jakieś sztywne plany tylko raczej są to lektury, które według mnie super byłoby przeczytać właśnie jesienią. Mam nadzieję, że coś z nich zrealizuję :D

Na pierwszy rzut leci "Małe życie" - książka, która leży na mojej półce już szmat czasu. Kupiłam ją jakoś blisko jej premiery, ale ciężko mi się było za nią zabrać. Myślę, że wynika to z jej rozmiarów. Jest niesamowicie duża i trochę mnie odstrasza. Jednak jakiś czas temu postanowiłam się za nią zabrać i jestem ok. 200 strony. I oprócz tych strasznych rozmiarów jest też bardzo traumatyczna i ciężka tematyka, która wymaga specjalnych warunków. Myślę, że właśnie jesień będzie idealnym czasem, żeby w końcu dokończyć "Małe życie". Już tyle dobrego słyszałam o tej lekturze, że grzechem będzie jeżeli ja tego w końcu nie przeczytam. 





Kolejną lekturą jest "Próba" Eleanor Catton. Książka nowa w mojej biblioteczce, ale na rynku książkowym zdążyła już zamieszać. Mam wrażenie, że dzieła tej autorki stały się trochę taką współczesną klasyką, a muszę przyznać, że takich pozycji trochę mi już brakuje. Dopóki nie skończyłam szkoły to czytałam lektury, czyli taki kanon, który powinien znać każdy, a teraz przyznaję, że sama z siebie sięgam po tego typu książki dość rzadko i czuję, że czas to zmienić. Dlatego zaczynam od "Próby", która mam nadzieję wprowadzi mnie już trochę w świat innych książek niż kryminały czy dramaty, które swoją drogą bardzo lubię! :)





Seria z najbardziej znanym czarodziejem w literaturze to moim zdaniem "must read" podczas jesieni. U mnie będzie to już któryś z kolei reread! :D Zawsze, kiedy zaczynała się szkoła zaczynałam serię od nowa i od nowa i jeszcze mi się to nie znudziło. Z resztą czuję, że szybko się to nie zmieni. Uwielbiam za każdym razem odkrywać ten świat od samego początku. Zawsze lektura sprawia mi niesamowitą frajdę i przyjemność. Z czystym sercem polecam wszystkim tym, którzy jeszcze nie czytali! Uważam, że jesień do idealny czas do nadrobienia Harrego Pottera. 






Kolejna cegiełka w moim stosiku. I następna pozycja, która wydaje mi się być trochę taką klasyką literatury współczesnej. Tyle ile słyszałam dobrego o tej książce i tyle ile słyszałam jej polecajek to mi się w głowie nie mieści - kolokwialnie mówiąc. :D Przyszedł w końcu czas, żeby przeczytać "Tajemną historię". Czuję, że może ona trochę pomieszać w liście "książek mojego życia", ale w żaden sposób mi to nie przeszkadza! Wręcz przeciwnie czekam i szukam lektury, która wbije mnie w fotel i nie pozwoli o sobie zapomnieć! 







Jesienią będzie też czas na przypomnienie sobie pisemnej wersji "Ani z Zielonego Wzgórza". Jest to głównie podyktowane tym, że zakochałam się w jej serialowej wersji i już nie mogę się doczekać trzeciego sezonu! Z resztą mam w planach też filmy o historii rudowłosej dziewczynki. Już nie mogę się doczekać, kiedy mentalnie wrócę do szkoły podstawowej i przypomnę sobie ten beztroski okres w życiu człowieka. Czuję, że to będzie prześwietna przygoda i cudowne nastawienie na kolejny rok na studiach, które niestety nie są już takie lekkie i przyjemne jak to było kilka lat temu. Poza tym spójrzcie na wydanie tej książki - to jest coś po prostu cuuuudownego! :)




"Wichrowe wzgórza", czyli klasyk klasyków. Niestety dla mnie pozycja nieznana mimo ciągłych poleceń mojej mamy, która uwielbia ten tytuł. Tak jak wcześniej wspomniałam, jesień tego roku będzie dla mnie trochę czasem poznawania nowości, oczywiście nowości dla mnie, więc w tym zestawieniu musiał pojawić się tytuł od Emily Bronte. Myślę, że nadszedł czas najwyższy, żeby zapoznać się z klasyką, która jest dla mnie jeszcze taką nieodkrytą wyspą. Czas, żeby w końcu nadrobić nieznane mi pozycje, bo przyznam, że jest mi też trochę wstyd, że nie znam tego typu literatury! :)






Na koniec zostawiłam sobie "Opowieść podręcznej", czyli kolejny ciężki tytuł. Przyznam szczerze, że do tej książki przekonały mnie głównie reklamy serialu na podstawie tej lektury. Z resztą jak tylko przeczytam to na pewno zabiorę się również za wersję ekranową. Jestem niesamowicie ciekawa tej pozycji. Bardzo zaintrygował mnie opis z tyłu i czuję, że ta książka pomiesza mi trochę w głowie, ale i przyprawi o książkowego kaca. Na pewno dam Wam znać tu na blogu i na bookstagramie co sądzę o tej lekturze i czy pomiesza w moich książkowych perełkach życia. :)






Czuję, że wybrałam dość dobre książki na tę jesień. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. No i też bardzo chciałabym, żebym przeczytała większość pozycji z tej listy. Chwalcie się co czytacie tej jesieni i czy macie jakieś konkretne plany na tę porę roku? Możecie też zdradzić, co jest Waszym "must have" na tę pomarańczową porę roku - nie tylko z książek! :)






"Ta druga ja" czyli opowieść o kobietach w arabskim świecie. | Maha Gargash

"Ta druga ja" czyli opowieść o kobietach w arabskim świecie. | Maha Gargash


Madżid to głowa rodziny Nasimich, jeden z najbogatszych ludzi w Dubaju. Od jakiegoś czasu jednak nie może się rozliczyć ze swoją przeszłością. Nękają go różne złe wspomnienia, koszmary o martwym bracie, któremu ukradł firmę. Oprócz tego musi zmierzyć się z nieposłuszeństwem swojej bratanicy i córki z nieprawego łoża. Czując, że traci nad nimi jakąkolwiek kontrolę zaczyna sterować ich życiem, co przynosi dość opłakane skutki. Dalal to córka Madżida, która jest przez niego "ukrywana", można by napisać, że jest nieco tematem tabu dla rodziny Nasimich. Starają się o niej nie pamiętać jednak dziewczyna jest dość odważną i buntowniczą osobą i robi wszystko, żeby spełniać swoje marzenia, a mianowicie wytrwale dąży do tego, aby zostać sławną piosenkarką. Nastolatce pomaga jej matka, z którą z czasem dziewczyna również traci dobrą relację. Dalal doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jej muzyczna kariera zupełnie nie jest na rękę jej ojcu, że przynosi mu złą opinię jednak zupełnie się tym nie przejmuje przez co spotyka ją coraz więcej nieprzyjemności. Z kolei Mariam to studentka stomatologii, w pełni poświęca się nauce, ponieważ wierzy, że dzięki niej uda jej się w końcu porzucić dotychczasowe życie i przestanie żyć pod dyktando swego wuja. Jednak w college'u poznaje przystojnego chłopaka, w którym bez pamięci się zakochuje, co sprowadza ją jedynie na manowce...

"Ta druga ja" to książka, z którą początkowo miałam ogromny problem. Fabuła wydawała mi się nudna, a język dość oporny, przez co kompletnie nie umiałam się w tym wszystkim odnaleźć. Jednak im dalej w las tym było coraz lepiej, a sieć intryg coraz bardziej się zapętlała. Maha Gargash moim zdaniem bardzo dobrze przedstawiła pozycję kobiet w krajach arabskich. Pokazała wszystkie prawa płci żeńskiej, a raczej ich brak. Chociaż mam wrażenie, że i tak dość skromnie zostało to przedstawione. Według mnie Madżid to idealny przykład mężczyzny w krajach arabskich - zaborczy, niecierpiący sprzeciwu, wymagający pełnego podporządkowania ze strony kobiet. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, dręczą go wyrzuty sumienia, co z czasem powoduje u niego początki choroby psychicznej. Można by rzec, że jest to kara za popełnione czyny. I faktycznie lektura idealnie oddaje słynny motyw winy i kary, bo przecież na każdego przyjdzie czas i pora. W początkowej części książki miałam nieco problemy z wciągnięciem się w fabułę. Myślę, że wynikało to głównie z tego, że autorka bardzo dużo opisywała szczegółów, które trochę mnie nudziły i nie ciekawiły. Dość opornie mi szło, ale do czasu. Potem wraz z rozwojem wydarzeń nawet nie zauważyłam, kiedy przewracałam kolejne strony. Jednak to co najbardziej urzekło mnie w tej historii to fakt, że Gargash przedstawiła silne kobiety w świecie arabskim, które za wszelką cenę chcą przeciwstawić się mężczyznom. Chcą być wolne i same decydować o swoim losie. Nie chcą być od nikogo uzależnione zwłaszcza od swojego wuja czy ojca. Autorka przedstawia drogę Dalal i Mariam do wolności, do zrzucenia kontroli i do szczęśliwego życia. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu:


Copyright © 2014 oliviaczyta , Blogger